niedziela, 22 grudnia 2013

Święta pod palmami, czyli Wigilia w Australii





Białe święta antypodom nie grożą. Zwłaszcza w tym roku, gdyż jest on wyjątkowy - to najgorętszy rok w Australii od czasów, kiedy zaczęto robić pomiary temperatury, więc nie ma złudzeń, na śnieg nie ma co liczyć. Jedynym zimnym akcentem podczas świąt będą pewnie lody i zimne piwo – tak gorąco, że w przerwie między barszykiem a pierogami trzeba się czymś schłodzić, albo wypić albo wykąpać w oceanie. Ale pomimo gorąca mieszkańcy antypodów też chcą klimatu świat, więc już od końca października można było w sklepach usłyszeć ‘All I want for Christmas is you’, ‘White Christmas’. Jakoś to tak dziwnie się czułam stojąc i słuchając skocznych bożonarodzeniówek w szortach i japonkach w kolejce po barszcz. Jak już we wcześniejszych postach wspominałam, trudno ten dziwny klimat opisać, więc postanowiłam pokazać go na zdjęciach. Sydney przed Bożym Narodzeniem pełne jest choinek, ale z tą różnicą, że postrzegamy je nieco inaczej niż w Polsce, możemy się w ich cieniu schować przed palącym słońcem. Zwłaszcza korzystają z tego łążący po mieście Mikołaje. Nie jest łątwo paradować w czerwonym wdzianku z długą brodą w upał, więc cień choinki daje chwilowe wytchnienie. Najzabawniej wyglądają choinki i Mikołaje na plaży, o, tak jak tutaj na ‘pożyczonym’ zdjęciu: http://www.irishtimes.com/blogs/generationemigration/files/2011/12/bondi-jbeach-australia-christmas.jpg

A jak większość Australijczyków spędza te święta? Raczej nie przy suto zastawionym stole. Chętniej na plaży, na pikniku w parku, na wakacjach w Tajlandii czy na Bali. Jeżeli zostają w mieście, to raczej nie kolędują w gronie rodzinnym ale szykują się na gigantyczne wyprzedaże jakie mają miejsce w Boxing Day (26.12). Zamiast pielgrzymować do żłóbka Australijczycy pielgrzymują do sklepów, więc w tym świątecznym dniu widzimy niemal kilometrowe kolejki.



A co Australijczycy kupują sobie na prezenty? Ciepłe skarpety i czapki tak u nas powszechnie dawane z okazji świat tutaj raczej zupełnie niepraktyczne. Za to znaleźć można pod choinką nową deskę do surfingu, gift card na Skydiving przez plażę czy voucher na wspinaczkę po Harbour Bridge. Dla mnie, pomimo tego, że nie jestem już nowicjuszką na antypodach to tego rodzaju przypadłości ciągle jeszcze są egzotyką. Ale mam w tym roku szczęście – nie będę musiała spędzać Wigilii na plaży dbając o to, by nie opalić się na kolor barszczu. Będę obchodzić tradycyjne polskie święta. Już zostały mi przydzielone zadania wigilijne, mam kupić ser i lepić pierogi, więc ruszam w kierunku polskich sklepów w Down Under, tam nawet kupię mak na makowca.



Świąteczny market na The Rocks


Przyozdobione w świąteczne dekoracje centrum handlowe 'The Strand'


I z cyklu 'kolekcja choinek' na mieście:



Choinka na Martin Place


Choinka na The Rocks


Choinka na Darling Harbour



Nie da się ulepić bałwana? Nie szkodzi, zawsze można zrobić atrapę ;)



Jeden z pubów w Glebe


Australijskie prezenty ;)


U nas Mikołaj na sankach, tutaj na leżaczku z drinkiem


Deska do surfingu w otoczeniu ozdób świątecznych? A jednak...



Kolędy na plaży? Czemu nie! ;)


Hitem jest dla mnie mikolaj z kangurami...


albo kangury na choince ;)


I na koniec Hipstersanta!




1 komentarz:

  1. Świetny blog ♥! Doceniam Pani ciężką pracę włożoną w niego. Bardzo ciekawe wpisy. Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń