sobota, 14 grudnia 2013

Ikony Sydney. Opera House – pokrojone kawałki pomarańczy




Nie ma najmniejszych wątpliwości, iż do najbardziej emblematycznych znaków rozpoznawczych Sydney zaliczyć należy Opera House przy Circular Quay, Harbour Bridge i Darling Harbour. Warto dodać, że wspomniane atrakcje znajdują się w niewielkiej odległości od siebie sprawiając, że idąc brzegiem zatoki widzi się wszystkie atrakcje jednocześnie. Nim przyjedzie się do Australii każdy już doskonale wie, jak wygląda Opera House. Ten charakterystyczny kształt budynku zaprojektowany na wzór pokrojonych kawałków pomarańczy w pewnym sensie jest tak głęboko rozpoznawalnym kształtem, że gdy po raz pierwszy widzimy Opera Hause mamy wrażenie, że świetnie ją znamy, jakbyśmy przez lata codziennie przejeżdżali obok niej autobusem do pracy. Budynek Opery umieszczany jest w rozlicznych rankingach architektonicznych, nawet tych najbardziej absurdalnych jak ten, w którym ustala się, która z budowli jest ‘sexy’. Niestety tutaj Opera Hause nawet nie stoi na podium, bo zajmuje dopiero piąte miejsce w kategorii ‘top 10 sexiest buildings’ http://www.virtualtourist.com/press-center/sexybuildings).



A jak to się wszystko zaczęło? Mimo planów rozwoju, ogromnych pieniędzy przeznaczanych na rozkwit miasta w latach 50-tych, Sydney wciąż było w cieniu Melbourne. Jak daleką prowincją w tym okresie było Sydney świadczyć może fakt, że Sydney dysponowało ówcześnie tylko 800 pokojami hotelowymi, bary zamykano o 18, a w miejscu, gdzie dziś stoi słynna Opera znajdowała się zajezdnia tramwajowa. W związku z tym, iż Sydnesiders mieli dość życia w cieniu Melbourne, postanowiono zmienić oblicze miasta. Pierwszą zmianą jaka miała nastąpić było wybudowania hali koncertowej. Władze miasta chcąc podkreślić wagę zmian ogłosiły sowicie wynagradzany konkurs na projekt architektoniczny. Konkurs na plan sali koncertowej był jednak wciąż nierozstrzygalny, bo zgłaszane projekty nie zadawalały decydentów, albo były zbyt banalne, albo zbyt nowatorskie. Z tego tez powodu odrzucono pierwotnie projekt Duńczyka Jorna Utzona. Co prawda od początku wydawał się wspaniały, odważny ale niestety również i problematyczny. Zastanawiano się przede wszystkim, czy da się zrealizować taką bryłę budynku. Co innego zaprojektować a co innego ją wybudować. Najbardziej kłopotliwy do wybudowania okazał się dach. Po długich debatach zdecydowano się na realizację projektu Duńczyka. Od samego początku jednak, potwierdziły się obawy wykonawców, sama budowa dachu, pomimo priorytetu budowy i licznych ekip wykonawczych zajęło aż pięć lat (warto dodać, że całość przedsięwzięcia miała zająć nie więcej niż 6 lat). Okazało się, iż projekt był ambitniejszy niż ówczesne możliwości inżynieryjne, miesiącami próbowano znaleźć sposób, jak konstrukcyjnie można ułożyć więźbę dachową. W końcu jednak udało się, ale koszty przekroczyły pierwotne szacunki aż o 14 razy, co w efekcie osiągnęło sumę ponad $100 milionów (kwota w latach 60 niewyobrażalna).



Pomimo tego, że budynek jest jednym z cudów architektonicznych, to należy pamiętać, że powstał z ambicji dość dziwacznych. W kraju, w którym zdecydowana większość mieszkańców woli rozmawiać o modzie plażowej i deskach do surfingu wydano krocie na wybudowanie najdroższej opery świata, to tak jakby w Polsce wybudować stadion do krykieta. Potrzebna ta opera Australijczykom jak rybie ręcznik. Ale budynek powstał, w pierwszej kolejności chwalono jego bryłę, nowatorskie rozwiązania architektoniczne, położenie, ale mało kto mówił, po co ten budynek, jakie jest jego przeznaczenie. Co interesujące, architekt, Jorn Utzon nigdy nie miał okazji podziwiać swego dzieła po zakończeniu jego budowli. Pod koniec powstawania Opery został wykluczony z projektu, a następnie przyłapano go na lotnisku w Sydney ze sporą ilością materiałów pornograficznych – w efekcie został poproszony o wyjazd z kraju i nie wracanie więcej na Antypody. Dalszy nadzór architektoniczny powierzono jego synowi architekta, Jan Utzon, do dziś dogląda wszystkich renowacji mających miejsce w Opera House. Oficjalne otwarcie nastąpiło w 1973 roku przy udziale królowej Elżbiety. Dziś, jest to niewątpliwie największa atrakcja miasta, która od 2007 znajduje się na liście zabytków UNESCO. I trudno się dziwić - wygląda ona wspaniale z daleka. Kiedy jednak wbiega się po schodach już do samego budynku magia jakby słabła. Wtedy to możemy dostrzec, że biała fasada obłożona jest płytkami ceramicznymi, które notorycznie odpadają, odsłaniając jakby „skórę”, szary, szorstki beton. Same płytki przypominają nieco wystrój łazienki z lat 60. Ale pomimo braków ekscytacja budowlą towarzyszy od początku – te słynne niekonwencjonalne łuki, widok z góry na Circular Quay, schody, fioletowy i czerwony dywan. Z dywanem wiąże się groteskowa historia – Luciano Pavarotti goszcząc w Opera House miał przewidzianą konferencję prasową w foyer, gdzie ułożono fioletowy dywan. W związku z tym, iż we Włoszech jest to kolor przynoszący pecha i kolor żałobny, śpiewak odmówił, twierdząc, że na fiolecie nie będzie rozmawiał. Co było robić, każda gwiazda ma swoje wymogi, nie było wyboru – konferencję trzeba było przenieść piętro wyżej na czerwony dywan, tam już uśmiechnięty Luciano brylował wśród dziennikarzy. Wnętrza sal koncertowych i teatralnych robią wrażenie, niemal namacalnie można było poczuć wyjątkowość tego miejsca, w końcu odbywają się tam z reguły nie byle jakie wydarzenia, ale też Opera gościć potrafi Kanye West czy Katie Perry.

Poniżej zdjęcia z wnętrza gmachu - niezły widok mają...






Sama sala koncertowa robi wielkie wrażenie – wspaniała scena, ciekawe rozwiązania akustyczne i te organy! Ciekawostka – okazało się, iż tylko 9 Australijczyków potrafi na nich grać…a niech to!

Dziś jest to niewątpliwie najbardziej rozpoznawalna budowla Australii, w której to ma miejsce aż 3 tysiące wydarzeń kulturalny rocznie. Do jednych z najbarwniejszych wydażeń należy Vivid Festiwal, podczas którego Opera zamienia się w jeden olbrzymi ekran (nwet wtedy doklejają brakujące płytki na elewacji).

No tak. I oczywiście sklep z pamiątkami...





Dla zainteresowanych linki: 
http://www.youtube.com/watch?v=vZljVZ1vc4c – Projekcje na dachu Opery (Vivid Festival)
  http://www.youtube.com/watch?v=d24LRwTx4Pw - film pokazujący budowę Opery



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz