wtorek, 22 lipca 2014

Australijski Outback, czyli podróż po Northern Territory - część 5

Rano ruszyliśmy skoro świt, przed nami w końcu najbardziej ekscytująca część naszej wycieczki – Kakadu National Park! Nie do końca wiedzieliśmy czego się możemy spodziewać – głównie liczyliśmy na to, że będzie tam mnóstwo krokodyli i wielkich skaczących jak na sprężynach kangurów (tych, co taranują samochody w australijskim outback).



Jak się okazało, ów park jest czymś więcej. To nie tylko miejsce, które jest na liście UNESCO i w którym można spotkać niesamowicie rzadkie zwierzęta i rośliny. To przestrzeń wspólnie nadzorowana przez ‘białych Australijczyków’ i rdzennych mieszkańców tych terenów, Aborygenów, którzy żyją tam nieprzerwanie od ponad 40 tysięcy lat. Oficjalnie utworzono go w 1979 roku. W parku sporo jest miejsc, które są wciąż w tradycyjny sposób zamieszkiwane przez Aborygenów, gdzie odbywają się ich ceremonie, miejsca, gdzie żyje się w prawdziwym buszu bez telefonów komórkowych, prądu, telewizji i lodówek. To niesamowite, gdy zdamy sobie sprawę, że mamy szanse zobaczyć miejsca, gdzie mieszka najstarsza żyjąca kultura świata. Sam park jest ogromny – jego rozmiar to blisko 20 tysięcy kilometrów kwadratowych (czyli aż jedna trzecia Tasmanii). Co prawda, gdy wjedziemy do parku nie od razu widać znaczącą różnicę między tym krajobrazem z ulicy, a tym z parku. Po przejechaniu jednak kilkuset kilometrów ma się wrażenie, że jest się w samym środku filmu wyprodukowanego przez National Geographic. Całe mnóstwo ptaków, które rzadko można zobaczyć gdzie indziej. Nie wspomnę o ogromnej ilości krokodyli słonowodnych - do tego stopnia, że praktycznie wszędzie można natknąć się na takie znaki. 



Hmmm…i lepiej uważać, bo krokodyle są w tej części Australii naprawdę niemal wszędzie! Sporo też tradycyjnej sztuki aborygeńskiej – malowidła naskalne, galerie, w których można nabyć autentyczną sztukę stworzoną przez Aborygenów a nie w Chinach. 

zdj 

Piękne trasy, widoki… Aż nie chce się jechać dalej. To takie trochę poczucie bezczasowości – spokój, dzikie zwierzęta, piękna pogoda… zdj Pojechaliśmy jednak i zaplanowaliśmy, że udamy się w rejs po słynnych wodach Yellow Water. To unikalne miejsce, w którym można spotkać niesamowite okazy zwierząt żyjących na wolności.Widoki były niesamowite! Nie trzeba było czatować z aparatem na zwierzynę – wszędzie pełno było okazów, których próżno szukać gdzie indziej. 









I oto kolekcja z krokodylami:









Po tych widokach rodem z filmów przyrodniczych ruszyliśmy dalej – czasu zostało niewiele, a tyle jeszcze przecież zaplanowaliśmy do zobaczenia…o kolejnych miejscach w Northern Territory już w kolejnej części!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz