poniedziałek, 2 grudnia 2013

Frangipani – matka wszystkich perfum, czyli o florze Australii




O roślinności na Antypodach trudno pisać, gdyż jest ona ewidentne do oglądania, wąchania, dotykania a nie do pisania o niej. Ale pisząc o Antypodach niepodobna poświęcić uwagi florze kontynentu. Pierwsze wrażenie jakiego doświadczamy przybywając na wyspę jest takie, że czujemy się wobec roślinności jak hobbici po zażyciu środków halucynogennych: wszystkie rośliny są wkoło przeraźliwie duże i nadmiernie kolorowe. Potem stwierdzamy, że ilość gatunków roślin jest nieporównywalna z tym, co rośnie w Europie. Antypody posiadają aż 24 000 gatunków roślin i drzew – dla porównania, w Wielkiej Brytanii jest ich zaledwie 1700. Niejednokrotnie pisałam o Australii porównując ją do rajskiego Edenu. Ale jak próbujemy wywołać wyobrażenie rajskiego ogrodu niewątpliwie umieścimy w nim florę z Antypodów.

Pierwsza konkluzja - nie ma tu sosen, świerków, dębów, brzóz. Sa za to eukaliptusy i akacje we wszystkich mozliwych odmianach.




Mieszkańcy Australii zdają sobie sprawę z tego, w jakim otoczeniu żyją, dlatego też od wielu lat dbają o swój ekosystem, tworząc kolejne parki narodowe czy wprowadzając drakońskie kary za samowolne wwożenie na teren wyspy obcej endemicznemu ekosystemowi roślinności. Skutkiem otwartych granic na roślinność jest plaga opuncji, która panoszy się zwłaszcza w terenach suchych jako groźny chwast przywleczony z kontynentu, dziś niepodobna go wyplenić. Zdziwić może przybysza z Europy czy Ameryki fakt skrupulatnego sprawdzania wwożonej roślinności na teren Down Under (zwłaszcza sadzonek), nasion, owoców. Wwożąc na teren Australii na przykład słonecznik, czy nawet jabłka można co najwyżej po długich wyjaśnieniach zapłacić grzywnę, z informacją, że od tej pory jesteśmy notowani w kartotekach jako osoba, która złamała australijskie prawo. Rośliny nieendemiczne są zagrożeniem dla najstarszych ekosystemów wyspy, stąd ta troska. Na przykład Daintree Rainforest w stanie Queensland to 1200 kilometrowy las tropikalny, w którym można znaleźć przykłady jednych z najstarszych na ziemi gatunków roślin i drzew. Gdy czyta się opis tego miejsca, to okazuje się, iż co 3 słowo to ‘ancient’ i ‘primitive’… Widoki jakich tam doświadczamy są po prostu rajskie.

Co ciekawe, każdy stan Australii ma swoją charakterystyczną roślinę, tzw. ‘Floral Emblem’ http://www.anbg.gov.au/emblems/ .

Umiarkowany klimat stanu NSW sprzyja bogactwu roślin. Najbardziej charakterystyczne gatunki tego regionu to prześliczna liliowa Jacaranda, złocista (jak zresztą sama nazwa wskazuje) Golden Wattle, palmy i lasy eukaliptusowe. Jacaranda kwitnie na wiosnę sprawiając, iż ulice pokryte są fioletowymi kwiatami, które pięknie kontrastują z wszechobecną zielenią. Golden Wattle kwitnie późną zimą/wczesną wiosną zaś palmy są dosłownie wszędzie – przy plaży, przy drodze, w ogródku, przy porcie, na parkingu. Każdy w Polsce wie jak wygląda Eukaliptus, bo rośnie w wielu domach jako roślina ozdobna w doniczkach. Jednak z eukaliptusami australijskimi ma niewiele wspólnego, te wersje Polskie przy Australijskich wyglądają jak skarlałe sadzonki, eukaliptusy australijskie są po prostu drzewami, w których gnieżdżą się ptaki, w cieniu których można zrobić imprezę na 20 osób, czy powiesić huśtawkę na osobę XXL. Eukaliptus to chyba najbardziej rozpoznawalne na świecie drzewo, które kojarzy się z Australią. Oddalone od Sydney o dwie godziny Blue Mountains to niemal w całości wspomniane lasy eukaliptusowe. I stąd też ich nazwa – Blue Mountains, gdyż eukaliptus wytwarza olejki, które tworzą niebieskawą powłokę unoszącą się nad górami kreując złudzenie, iż góry mają odcień niebieski.





Ciekawym rośliną jest frangipani, zwana często Plumerią lub kwiatem Lei. Ten egotyczny kwiat ma jedwabiste białe, różowe lub purpurowe płatki i pachnie w sposób wyjątkowy. Wielu określa ten zapach jako ‘matkę wszystkich renomowanych perfum’. Ciekawostką jest fakt, że kwiaty frangipani spalają się dopiero w temepraturze 300 stopni.
Prócz tego w stanie NSW oczywiście mnóstwo paproci, kaktusów i aloe vera…






Nieco inną roślinność można zobaczyć w tropikalnym Queensland. Jak już wspomniałam, to tam znajduje się unikalny last tropikalny Daintree. W związku z tym, iż opady deszczu są tam dość częste, jest wilgotno i parno to i roślinność posiada nieco innych charakter. Wszędzie aż kipi zielenią, nie wspominając już o rozmiarach roślin…



Zupełnie inny rodzaj flory można zobaczyć na Tasmanii. Nie miałam pojęcia, jak unikalny mikroklimat tam występuje i jak wiele ‘cudów’ naturalnych dzięki temu ma szansę tam wciąż przetrwać. Po pierwsze, występują tam wilgotne lasy strefy tropikalnej z jedną z najstarszych na świecie flor. Gdy tylko wkracza się do takich lasów natychmiast czuć, jakby przenosiło się w przeszłość, wszystko jest takie stare, zamszone, niemal antyczne. Ma się wrażenie, że zza powalonych konarów drzew wyjdzie na nas mityczny trol albo zaskrzeczy dinozaur. Niektóre z gatunków roślin datuje się okres trzeciorzędu. Brzmi to nieziemsko...a wygląda jeszcze bardziej niesamowicie, jakbyśmy zostali wrzuceni w kapsułę czasu.
Przejawami takich antycznych gatunków są huon pine, myrtle lub niektóre gatunki eukaliptusa (m.in. swamp gum). Huon pine należy do tych gatunków sosny, które mogą mieć nawet po 10 tysięcy lat. Niegdyś więźniowe z kolonii karnej w Sarah Island budowali z nich statki, dziś te drzewa są pod ścisłą ochroną. Myrtle dla odmiany jest drzewem, które stanowi ‘wizytówkę’ wilgotnych lasów Tasmanii. Osiąga 50 metrów wysokości i żyje do 500 lat, natomiast Swamp gum należy do jednych z najwyższych drzew na świecie (osiąga nawet 100 metrów, przy padających deszczach wierzchołki drzew giną w chmurach).





Nieco inny krajobraz prezentuje się w części pustynnej Australii. Ziemia w kolorze ochry, gorący piach, wysokie temperatury, suchość powietrza – te wszystkie czynniki sprawiają, iż warunki klimatyczne są stosunkowo mało przyjazne dla roślin w interiorze. Ale i tutaj wykształciły się gatunki dające radę takim wyzwaniom. Najczęściej spotykanym drzewem w tej części kontynentu jest mulga. Z uwagi na wiele jej rodzajów i możliwości czerpania wody z gleby czasem wygląda ona jak duży krzak, a czasem jak wysokie drzewo. Inną charakterystyczną rośliną jest coś na kształt trawy, Spinifex (hummock grasslands). Z daleka wygląda na porządnie wysuszoną (w końcu flora pustynna nie należy do tych najlepiej nawodnionych roślin) i trochę wypłowiałą. Generalnie wszystko jakieś takie suche i pozbawione tych mocnych ‘zdrowych’ kolorów. Nierzadkim widokiem jest też wypalona od pożarów (bushfires) ziemia.




Na koniec rada – restrykcyjne prawo dotyczące wwożenia roślin na teren Australii dotyczy wyłącznie wwozu, wywozić zaś można w zasadzie wszystkie rośliny, jest to pomysł na niebagatelny prezent: sadzonki z Down Under. Do domu, do ogródka, do oranżerii. I mamy kawałek antypodów w Polsce.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz